niedziela, 30 września 2007

Ciężko w życiu...



Tak nieraz ciężko w życiu. Zdaje się, że już wyjścia żadnego nie ma.
Głową muru nie przebije. I smutno, i ciężko, i straszno nieraz, i rozpaczliwie.
A dlaczego? Czyż naprawdę tak straszno na świecie? Czyż Pan Bóg nie wie o wszystkim? Czyż nie jest wszechmocny? Czyż w Jego rękach nie są wszystkie prawa natury i nawet wszystkie serca ludzkie? Czyż cośkolwiek może się stać we wszechświecie, jeżeli On na to nie zezwoli?...

A jeżeli zezwala, czyż może zezwolić na coś, co nie byłoby dla naszego dobra, dla większego dobra, jak największego dobra?...
I gdybyśmy na chwilkę otrzymali rozum nieskończony i zrozumieli wszystkie przyczyny i skutki, nie wybralibyśmy dla nas niczego innego, tylko właśnie to, co Pan Bóg dopuszcza, bo On jako nieskończenie mądry, wie najlepiej, co dla naszej duszy lepsze i jako nieskończenie dobry, tego tylko chce i na to tylko zezwala, co nam posłuży do większego szczęścia w niebie.

Dlaczegośmy więc czasem aż zrozpaczeni? Bo nie widzimy tego związku pomiędzy naszym szczęściem, a tymi okolicznościami, co nas trapią, a nawet z powodu ciasnoty naszej głowy (wchodzi w czapkę, czy kapelusz) nie możemy wszystkiego wiedzieć. Cóż więc mamy czynić? Zaufać Bogu.
Przez to zaufanie, bez zrozumienia bezpośredniego rzeczy, oddajemy nawet wielką chwałę Bogu, bo uznajemy Jego mądrość, dobroć i potęgę.
Zaufajmy więc Bogu, a zaufajmy bez granic.
Ufajmy, że jeżeli tylko starać się będziemy pełnić Jego Wolę, nic nas prawdziwie złego spotkać nie może, choćbyśmy i w tysiąc razy trudniejszych czasach żyli.

Brak komentarzy: